mother-1511056_640

„Mój wspaniały chłopak! Mój Książę” – jako matki, tak o nich myślimy. Oczami wyobraźni malujemy ich przyszłość – kim się staną, co będą w życiu robić, jakimi będą mężami i ojcami. Chcąc dla nich szczęścia przychylamy im nieba, często nie potrafiąc ocenić kiedy robimy za mało, a kiedy przekraczamy niewidzialną granicę odpowiedzialności.

Mamo! Bądź moją dziewczyną!

Od najmłodszych lat to matka stanowi dla swojego syna bezpieczną bazę dając mu ciepło, bezpieczeństwo i oparcie. W pierwszych miesiącach jej ciało to jego ciało – symbioza służąca prawidłowemu rozwojowi psychofizycznemu. W pierwszych latach dzięki takiej czułości i bliskości buduje się dobra i zdrowa więź.

Ojciec kilkuletniego chłopca staje się dla niego nie tylko przewodnikiem po męskim świecie, ale również autorytetem i rywalem. Ojciec jest dziecku potrzebny po to, aby mogło ono w sposób bezpieczny oddalić się od mamy, choć często to dla chłopca trudne zadanie, gdyż bywa o mamę zazdrosny. Czasami taka postawa zamienia się w zażartą rywalizację o jej względy. Dobrze, by chłopiec mógł wówczas usłyszeć od taty słowa wsparcia i zrozumienia:

„To miłe, że chciałbyś mieć taką znakomitą dziewczynę jak mama, ale mama jest moją dziewczyną – gdy będziesz duży będziesz miał swoją, równie fajną.”

Dobrze, gdy tata znajduje się na miejscu i może swojemu synowi w tak mądry sposób postawić granice. Trudniej, gdy go nie ma… wówczas młody człowiek często musi spełniać w swoim domu funkcję dorosłego mężczyzny i stanowić dla swojej mamy wsparcie. Jako dziecko nie jest jednak w stanie udźwignąć takiej odpowiedzialności, co kształtuje w nim niskie poczucie własnej wartości i skuteczności. Sytuacja staje się trudniejsza, gdy matka nie podejmuje starań, by wejść w kolejny związek. Długie przytrzymywanie synów przy sobie – widoczne w częstych wspólnych wyjazdach na wakacje, wyjściach do kina, restauracji – stawia chłopców w roli partnerów, którymi absolutnie nigdy nie powinni być.

 

Ona nigdy nie będzie dla niego tak dobra jak ja…

Innym powodem tłumaczącym bliskie trzymanie synów przy sobie jest obawa matki przed samotnością. Z jednej strony chce one dla swojego syna szczęścia – aby ułożył sobie życie, założył rodzinę – z drugiej paraliżuje ją strach przed byciem zapomnianą i opuszczoną (często ponownie, jeśli partner życiowy odszedł). Matka pyta więc swojego syna „Dlaczego jeszcze się nie ożeniłeś?” oraz stwierdza „Mógłbyś się już wyprowadzić…”, by za chwilę powiedzieć „Ale jak ja sobie bez ciebie poradzę, gdy wyjedziecie z Kasią na tydzień, przecież wiesz, że mam problemy z sercem?” lub „Twoja żona nie pozwoli się nam kontaktować tak jak teraz, zobaczysz, że mam rację”. Dziewczyna syna może być wpierw chwalona i ubóstwiana, by za chwilę stać się obiektem krytyki.

Tkwiąc w symbiotycznej relacji wiele traci zarówno matka, jak i syn. Ona – radość z nowych życiowych ról – teściowej, babci, przyjaciółki, a nawet matki – jeśli wcześniej nie miała córki. On – szansę na niezależność i satysfakcję życiową w nowych społecznych rolach – ojca i męża, co pogłębi jego frustrację i doprowadzi do poczucia prawdziwego nieszczęścia.

 

Muszę być dla niego i matką i ojcem…

Nieprawda! Powyższe słowa to często wyraz poczucia winy odczuwanego przez matki, gdy ich synowie pozbawieni są wychowania biologicznego ojca. Swoim zachowaniem starają się wypełnić tę lukę, czego konsekwencją staje się nadopiekuńcza i ubezwłasnowolniająca postawa. Odczuwana przez matki wina sprawia, że chłopcy nie wyrastają w poczuciu realnych granic wychowawczych, stąd wydaje im się, że jedynym oczekiwaniem mamy jest to, aby byli mili dla niej oraz pilnie się uczyli. Często nie mają więcej obowiązków. Widząc przez cały czas dorastania taki wzorzec damsko-męskiej relacji dorosły już mężczyzna nie potrafi w dojrzały sposób zbudować związku z kobietą. Wielokrotnie czuje się zdziwiony i oszukany, że partnerka stawia mu wymagania – oczekuje zainteresowania sobą, komplementów, bliskości, a także umiejętności zajmowania się domem czy posiadania własnych pieniędzy. Młody mężczyzna częstokroć ucieka z takiej relacji lub całkowicie podporządkowuje się kobiecie, ponownie stając się od niej bardzo zależnym.

Aby uniknąć takiego scenariusza, oprócz mądrego stawiania przez matkę oczekiwań i granic, warto by istniał w otoczeniu chłopca poprawny wzór męski. Często taką postacią może stać się wujek czy kolega matki. To tak bardzo istotne w okresie dojrzewania, w szczególności pomiędzy 14 a 21 rokiem życia, z uwagi na potrzebę konfrontacji z mężczyzną, który stanowi postać realną, posiadającą dobre cechy, a jednocześnie wady.

Jeśli takiego wzorca nie ma, młody człowiek próbuje ulepić go ze wszystkich dostępnych mu doświadczeń z mężczyznami – przede wszystkim tymi, obserwowanymi w mediach czy literaturze. Tworzy wewnętrzny obraz mężczyzny, by w ogóle móc się jako takowy poczuć. Nie może być on jednak dla niego w żadnej mierze stabilnym oparciem.

Brak męskiego wzoru spowoduje silne przeciwstawienie się matce, która poczuje się w takiej sytuacji zagubiona. Niestety bardzo często chłopcy przeciwstawiają się swoim matkom nie wprost, a za pomocą zmiany zachowania – przypominającej reakcje antyspołeczne i autodestrukcyjne, w tym nadużywania substancji psychoaktywnych. Pustka po ojcu zapełniana jest więc albo agresją czy nawet niechęcią do kobiet, bądź całkowitym im podporządkowaniem i wycofywaniem się – obserwowanym przy wystąpieniu jakichkolwiek trudności w relacji (również na poziomie emocjonalnym).

 

RADY DLA RODZICÓW:

  • Nie musisz zastępować mu ojca – bądź mamą na 100%. Mądrą, wystarczająco dobrą.
  • Syn potrzebuje twojej miłości wyrażonej w postaci silnego potwierdzenia, że jest chciany – nawet, jeśli ojciec odszedł przed jego urodzeniem raniąc cię dotkliwie. Twój syn, nie może być za to odpowiedzialny – to twoja rola jako mamy, aby nigdy nie poczuł się winny odejścia taty!
  • A jeśli będzie chciał poznać swojego tatę, niech tak się stanie. Nawet jeśli będzie w ten sposób musiał pożegnać stworzoną we własnym umyśle wizję ojca idealnego, przez którego jest kochany i akceptowany. Obecnie psychologia zwraca uwagę na to, jak ważna jest wiedza dziecka o tym, skąd się wziąłem – kto jest moją mamą, a kto tatą, skąd pochodzę. Nie unikaj tematu i nie koloruj swojej historii – pokaż ją taką jaka była – dostosowując jedynie rodzaj komunikatu do wieku dziecka.
  • Miejcie wspólne sprawy, zabawy i czas, ale jednocześnie szanujcie swoją przestrzeń. Są tematy, o których on nie powinien ci opowiadać i odwrotnie. Niektóre kwestie dobrze jest omówić z wujkiem, twoim kolegą lub rówieśnikiem. Podobnie z zainteresowaniami – to fajne, że chcesz się dla swojego syna interesować motoryzacją lub jeździć z nim na heavy metalowe koncerty, ale może dobrze by było, by wykorzystał ten czas na rozbudzanie męskiej identyfikacji.

 

Artykuł ukazał się na stronach Wydawnictwa Zielona Sowa:

http://czasdzieci.pl/domowa-akademia/rodzice-artykuly/id,728-moj_maly_mezczyzna.html

dr Agnieszka Gąstoł